Tuesday, March 6, 2007

Asertywność - sztuka mówienia "nie".

No tak, jak zwykle mówienie "nie" nie przynosi korzystynych efektów. Przynajmniej dla mnie. Zaczęło się niewinnie: Jedna Pani Drugiej Pani... blablabla. Rozmowa w miejscu publicznym na temat kwiatów w ogrodzie. "Ach! jakie piękne róże mam!" "Och! a ja mam piękne tulipany!" Potem podawały nazwy kwiatów - nie pamiętam żadnego :( I nagle:
- A pani, droga pani, jakie kwiaty ma w ogrodzie?
Rozglądam się, szukam adresata pytania. Oprócz mnie nie ma nikogo. Czyli wniosek: powinnam udzielić odpowiedzi na pytanie. Grzecznej odpowiedzi. Wdech, wydech. Jeszcze jeden wdech. Głęboki.
- Będę miała lawendę.
Widzę panikę we wzroku obu Pań. Jedna Pani patrzy i nie dowierza.
- A oprócz lawendy? - pyta, podnosząc tym samym i tak już gęstą atmosferę w pomieszczeniu.
- A to może stokrotki w trawie - strzelam. Stokrotki też kwiatki.
Mam taką nadzieję, że kwiatowa inwigilacja Obu Pań się zakończyła.
- Jak to tak? A forsycja? A malwy? Nie ma pani?
- Mam sosny. I jałowce.
- A w warzywniaku co Pani sadzi, droga pani? - drąży temat Druga Pani.
- Nooo.... - chwila zastanowienia - miętę, bazylię, rozmaryn...
Oczy Pań Jednej i Drugiej spodkowacieją.
Nadchodzi ten moment, w którym należy szanując Obie Panie, powiedzieć nie.
- Szanuję ogródki Pań i Panie same, ale ja nie mam ogródka. Mam las - full kultury, taktu i tylko lekkie drżenie warg zdradza, że jestem kilka sekund przed wybuchem.
- JAK TO TAK? - Obie Panie przeszły szkolenie treningu interpersonalnego i wiedzą, że powinno się podtrzymywac rozmowę.
Wdech, wydech. Decyzja o zakończeniu rozmowy:
- NIE będę miała ogródka! NIE będę miała róż! NIE posadzę tulipanów! NIE uprawiam warzyw! - i ciśnie mi się na usta cytat z ostatniego Jamesa Bonda: " W dupie to mam", ale na szczęście milknę, bo przerażone moim wybuchem Panie wychodzą z pomieszczenia.
A ja mam czas na przemyślenia... i dochodzę do wniosku, że nie można być asertywnym bez odrobiny chamstwa...

2 comments:

Anonymous said...

to jak prosze o wiecej innowacyjnosci na przyszlosc i edukacje nieswiadomej czesci spoleczenstwa z zalet plynacych z faktu chociazby wdychania olekow eterycznyc wydzielanych przez sosenki ;)

Anonymous said...

Więcej, więcej, więcej!!!! Jakoś tak się podziało, że siedzenie przed komputerkiem zaczynamy od sprawdzenia co u Ciebie ( znaczy ja i mój przedstawiciel prawny). Ciotka Dorotka