Najlepsze to małe kina
w rozterce i w udręce,
z krzesłami wyściełanymi
pluszem czerwonym jak serce.
Na dworze jeszcze widno,
a już się lampa kołysze
i cienie meandrem biegną
nad zwiastującym afiszem.
Chłopcy się drą wniebogłosy
w promieniach sztucznego świata,
sprzedają papierosy,
irysy i sznurowadła.
O, już się wieczór zaczyna!
Księżyc wyciąga ręce.
Najlepsze te małe kina
w rozterce i w udręce.
Kasjerka ma loki spadziste,
króluje w budce złocistej,
więc bierzesz bilet i wchodzisz
w ciemność, gdzie śpiewa film:
szeleszczą gaje kinowe,
nareszcie inne, palmowe,
a po chodniku bezkresnym
snuje się srebrny dym.
Jakże tu miło się wtulić,
deszcz, zawieruchę przeczekać
i nic, i nic nie mówić,
i trwać, i nie uciekać.
Srebrzysta struga płynie
przez umęczone serce
Drzemiesz w tym małym kinie
jak list miłosny w kopercie:
"Ty moje śliczne śliczności!
Znów się do łóżka sam kładę.
Na jakimż spotkam cię moście?
Twój Pluszowy niedźwiadek".
Wychodzisz zatumaniony,
zasnuty, zakiniony,
przez wietrzna peryferie
wędrujesz i myślisz, że
najlepsze te małe kina,
gdzie wszystko się zapomina;
że to gospoda ubogich,
którym dzień spłynął źle.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Małe kina, czeskie filmy... Czego więcej trzeba, żeby nieważne stały się problemy dnia codziennego?
Oczywiście zimnego piwa i dobrego towarzystwa, ale to już po filmach w Prowincji, gdzie podają najpyszniejszą czekoladę na gorąco i tartę cytrynową :).
Zaliczone Pociągi pod specjalnym nadzorem i rewelacyjna Opowieść o zwyczajnym szaleństwie. Poszukiwany Rok diabła... Ale to na kolejne spotkanie w szerszym gronie - czekamy na powracających z wakacji z paprykowymi prezentami :)
Thursday, July 30, 2009
Tuesday, July 28, 2009
Po raz pierwszy z mapką...
Thursday, July 16, 2009
Krzyżykowy zwierzyniec, anioł i retro ślub :)
Wakacje czas rozpocząć !!
Chwila wstydu i wszystko z głowy :) W każdym razie na długo pożegnałam się z komisjami wszelakiego rodzaju – taka mam nadzieję.
Powoli wracam do życia blogowo-kartkowego. Na początek ślubna kartka w różu i w pudełku:
Oraz urodzinowa dla chwilki:
A tutaj ukończona w końcu menażeria – dla mnie. Teraz tylko pranie, prasowanie i znalezienie odpowiedniej ramki.
I aniołek do pilnowania mojego bałaganu na biurku :)
Chwila wstydu i wszystko z głowy :) W każdym razie na długo pożegnałam się z komisjami wszelakiego rodzaju – taka mam nadzieję.
Powoli wracam do życia blogowo-kartkowego. Na początek ślubna kartka w różu i w pudełku:
Oraz urodzinowa dla chwilki:
A tutaj ukończona w końcu menażeria – dla mnie. Teraz tylko pranie, prasowanie i znalezienie odpowiedniej ramki.
I aniołek do pilnowania mojego bałaganu na biurku :)
Sunday, July 12, 2009
Zajmowanie głowy...
Jak najwięcej spraw sobie sama zadaję, byle tylko nie myśleć o jutrzejszej kompromitacji… Zamiast powtarzać, przygotowywać mowę i autoprezentację, czyli ogólnie mówiąc zamiast się stresować zajmuję głowę i ręce. Po to tylko, żeby potem w razie czego mieć możliwość zrzucenia winy na wszystko tylko nie na siebie samą :) Oto moje wytwory ostatniego miesiąca:
Subscribe to:
Posts (Atom)